Praca szkolna nie domowa

Piętnastolatek w Polsce spędza nad pracą domową prawie godzinę dziennie, nie wyłączając weekendów. Prawie 7 godzin tygodniowo. Dla porównania, w Finlandii jest to mniej niż 3 godziny (badania PISA 2012). Czy ten trud ma sens?

Aż 97 % nauczycieli podstawówek uważa odrabiane lekcji za konieczne (badanie SUEK 2010-2014). Większość z nich sądzi , że odrabianie lekcji zajmuje uczniom najwyżej pół godziny dziennie. Tłumaczą, że praca domowa wpływa na wyniki w nauce. Czy rzeczywiście? Metaanaliza najbardziej wiarygodnych wyników badań (EEF 2017) pokazuje brak związków efektów nauczania z ilością prac domowych w szkole podstawowej. Pozytywnych zależności można się dopatrzeć jedynie wypadku uczniów starszych i to pod warunkiem, że dostają zadania rozwijające samodzielność i pozwalające uzyskać informację zwrotną. Wniosek: zadawanie lekcji młodszym dzieciom nie ma sensu, a w wypadku starszych liczy się jakość, nie ich ilość. Sens mają dobrowolne zadania projektowe, które wzmacniają silne strony uczniów, zamiast podkreślania błędów.

Rzecznik Praw Dziecka Marek Michalak jest zdania, że obecne przepisy edukacyjne naruszają prawa dziecka do wypoczynku i czasu wolnego. Wymiana zdań między RPD a Ministerstwem Edukacji trwa, a problem narasta w związku z reformą edukacji.

Dzieci starszych klas podstawówek są krytycznie przeciążone – maltretowane psychicznie i tresowane do wyścigu szczurów. Niestety Ministerstwo Edukacji nie dostrzega tego problemu. Ruch Rodzice Przeciwko Reformie Edukacji ma jasne stanowisko w tej sprawie: musimy sami zacząć działać, aby ocalić swoje dzieci przed błędami reformy. Tylko nasze naciski mogą coś zmienić.